niedziela, 9 marca 2014

ROZDZIAŁ 2

Witam was...przepraszam że rozdział tak późno bo miał byc już 16 ale miałam kilka pomysłów i nie wiedziałam jak je zrealizowac.A na dodatek miałam małe problemy.Na szczęście mam już pomysł i mam nadzieję że się spodoba.Nie wiem kiedy pojawi się next ale smuci mnie to że tak mało komentujecie i jest was tak mało.Mam nadzieję że to się zmieni.Sorki że taki krótki ale musiałam wreszcie dodac 2 i obiecuję że 3 będzie dłuuugi i pojawi się jak najszybciej
                                                                **************
                                                      +OCZAMI HARRY'EGO+
Siedziałem z chłopakami czekając na Nicki która w tym czasie się pakowała.Myślałem o tym co jej powiedziec gdy wyjdzie ze swojego pokoju.Ciszę panującą między nami przerywał dźwięk telefonu Zayn'a który pisał SMS-y z Perrie.W mojej głowie kłębiły się tysiące a może nawet miliardy myśli na sekundę.W moich rozmyślaniach nie pomagał mi fakt iż Lou patrzył się na mnie jakby miał zamiar odczytac moje zamiary przeproszenia jego siostry.Starałem się byc spokojnym i zachowac resztki zdrowego myślenia ale z sekundy na sekundę,minuty na minutę byłem coraz bardziej poirytowany zachowaniem mojego najlepszego przyjaciela.By odepchnąc od siebie myśl o nim zamiast Nicki zacząłem wystukiwac nogą jakiś spokojny i miarowy rytm.Nawet nie zauważyłem a już minęła godzina a zza drzwi wyjrzał obiekt moich rozmyślań.Z lekkim wahaniem wstałem z kanapy by następnie powoli podejśc do dziewczyny.
-Przepraszam-wyszeptałem patrząc na nią z góry.To że była ode mnie niższa dodawało jej uroku a mnie...hmm sam nie wiem może trochę pewności siebie.
-Już mówiłam że to ja nie powinnam na ciebie...-nie dałem jej dokończyc.Wiem że to nie ładnie przerywac komuś ale nie mogę tego słuchac.
-Wiem,wiem ale zróbmy tak po drodze do Londynu było wesołe miasteczko.Co ty na to żebyśmy tam poszli?-zaproponowałem lekko się uśmiechając.
-Sama nie wiem-oznajmiła niepewnie.Jeden z kosmyków jej brązowych włosów spadł na jej czoło,a ja jak niby nic poprawiłem jej go zakładając go za ucho.Gdy przypadkiem dotknąłem jej czoła ręką podczas odgarniania kosmyka ona lekko drgnęła.Jakby się mnie bała...nie...czego się tu bac?A z resztą,pewno mi się wydawało.
-Nicki proszę zgódź się-powiedział Niall a ja spojrzałem na niego zdziwiony.On odpowiedział mi tylko wielkim uśmiechem.O nie...on chyba nie chce mnie z nią swatac?Nie tym razem mu się nie dam,bo za każdym razem ja cierpię a nie on...chociaż o czym ja gadam.Czemu ja w ogóle uważam że mam u niej jakiekolwiek szanse.
-Ehh...no dobrze-westchnęła a ja w głębi duszy dziękowałem Horan'owi za pomoc.Mimo strachu przed jego pomysłem.Podszedłem do dziewczyny i chwyciłem jej torbę stojącą obok niej by następnie zanieśc ją do samochodu przypominającego limuzynę.Otwarłem bagażnik i ostrożnie schowałem jej rzeczy do niego.Kto wie może ma tam coś ważnego,ale tak czy siak wolę uważac.W tym czasie Liam usiadł za kierownicą,obok niego Zayn,na środku blondyn i Tommo,a z tyłu ja z Nicki.Po chwili ruszyliśmy a brunetka od razu jakby posmutniała.Opierając głowę o szybę przyglądała się obrazom mijanym po drodze.Nie wiem ile się na nią patrzyłem ale ona musiała to wyczuc ponieważ odwróciła głowę w moją stronę.Ja uśmiechnąłem się nieśmiało a ona odwzajemniła gest tylko że jej uśmiech wydawał się byc smutny.
+OCZAMI NICKI+
Siedząc w samochodzie nie mogłam znieśc uczucia że ktoś mnie obserwuje.Odwróciłam głowę a tam zobaczyłam Harry'ego bacznie mi się przyglądającego.Zdziwiłam się gdy lekko się uśmiechnął więc by nie zrobic mu przykrości zrobiłam to samo.Bardzo mnie boli to że muszę byc dla niego nie miła mimo tego że on jest dla mnie bardzo miły.Ale ciągle powtarzam sobie że:"To w końcu dla jego dobra."Tak dobra bo obawiam się że możemy się zaprzyjaźnic a potem gdy odejdę to może tego nie wytrzymac.Staram się nie myślec o jego krzywdzie ale jakoś mi to nie wychodzi.Nie potrafię specjalnie ranic ludzi.To nie w mojej naturze.Może nie powinnam się zgadzac na ten wyjazd?Co jeśli okaże się on wielkim błędem?Jeśli zamiast załatwic kilka spraw z Louis'em to tylko pogorszę swoją sytuację?Co wtedy?No właśnie co...od jakiś dwóch lat moje życie skomplikowało się jeszcze bardziej niż można sobie wyobrazic.Czasem mam ochotę by to wszystko już się skończyło.Nie mam już siły by to dalej ciągnąc ale wciąż to robię ze względu na rodzinę.Nie chciałam iśc z nim do tego wesołego miasteczka...nie miałam ochoty tak byc a szczególnie z Harry'm ale nie chciałam mu zrobic przykrości.Nie że go nie lubię ale nie chcę byśmy się zaprzyjaźnili.On jest dla mnie miły i tego się boję...może powinnam skłamac go i powiedziec że źle się czuję.Tak to chyba dobry pomysł.Ale to może się nie udac bo nie lubię i nie umiem kłamac.I co ja mam zrobic.Może jedznak powiem prawdę...tylko że wtedy mogą się dziwnie zachowywac.DLACZEGO AKURAT JA.
-Harry...-szepnęłam do niego.
-Tak?-spytał również szepcząc.W tym momencie zrozumiałam że nie mogę go kłamac.
-Chodzi o to że...już z resztą nic-powiedziałam a on spojrzał na mnie zdziwiony.Jego wzrok na mnie nie dawał mi spokoju,czułam że jego wzrok przeszywa mnie na wylot...Niks spokojnie to tylko Hazz.Właśnie tylko Hazz,ale czy na pewno "tylko".Przez większośc drogi siedziałam wpatrzona w obrazy mijane za szybą pojazdu.Z zamyślenia wyrwał mnie głos Horanka.
-Zatrzymajmy się pod restauracjom...-oznajmił a reszta mu przytaknęła.-A ty nie chcesz?-spytał odwracając się do tyłu.
-Obojętnie-mruknęłam a Louis spojrzał na mnie pytająco.To aż tak dziwne że nie chcę jeśc?No może trochę ale nie moja wina że źle się czuję.Otwarłam torebkę i wyjęłam z niej małe ciemno niebieskie pudełko z lekami.Wyjęłam jedną tabletkę i połknęłam ją popijając wodą która także była w torebce.Po 20 minutach zatrzymaliśmy się pod przydrożną restauracją.Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do staromodnie wyglądającej restauracyjki.Usiedliśmy przy jednym ze stolików a po chwili podeszłą do nas kelnerka.Chłopaki zamówili coś do jedzenia pytając czy na pewno nie chcę ale moja odpowiedź brzmiała : "nie".Gdy zjedli zapłacili i wyszliśmy by następnie znów wsiąśc do samochodu i pojechac.Na szczęście zostało nam jeszcze około 10 km czyli coś koło 30 minut drogi.Jednak pech chciał że podczas dalszej trasy nie za dobrze się czułam.Lou musiał  to zauważyc bo odwrócił się do tyłu.
-Co jest?-zapytał z troską.Uważnie mi się przyglądał a ja myślałam jak mogę odpowiedziec by reszta się nie domyśliła.
-Choroba...-mruknęłam cicho a on posmutniał.Nie chciałam by był smutny bo w końcu to nie jego wina lub problem.
-A ile jeszcze?-pytał dalej...on chyba nie odpuści póki nie wyjaśnię im wszystkiego ze szczegółami.
-Rok bez...ale jeżeli się zgodzę to ona będzie za 2 miesiące i jeśli się uda to do końca.-starałam się tak dobierac słowa by reszta jak najmniej z tego wiedziała.
-O co chodzi?-teraz spytał mulat,no nie jeszcze on?!
-Nie obraź się ale to prywatna sprawa-powiedziałam a on uśmiechnął się ciepło i pokiwał głową na znak że rozumie.Z minuty na minutę głowa bolała mnie coraz bardziej.Starałam się o tym nie myślec ale to nie było takie proste biorąc pod uwagę rozdzierający ból głowy.Przymknęłam powieki mając nadzieję uspokoic swoje myśli i przy okazji ukoic ból..Lecz gdy tylko to zrobiłam w mojej głowie pojawił się obraz Harry'ego.Automatycznie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.On po chwili odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się lekko.Chciałam odwzajemnic gest ale nie miałam na nic siły.Przyjrzał mi się uważnie jakby wiedział że coś jest nie tak,chwycił moją drobną rękę w swoją dużą dłoń,spojrzeliśmy na nasze ręce a następnie oboje podnieśliśmy wzrok na siebie.W jego oczach widac było radośc i troskę.Pogładził kciukiem moją dłoń ,a jego kąciki ust powędrowały ku górze.W tej chwili miałam wielką chęc przytulenia się do loczka.Mimo iż czułam się lekko niezręcznie gdy on trzymał mnie za rękę to nie zabrałam jej.W pewnym sensie i stopniu podobało mi się to.Styles musiał zobaczyc że jest coś nie tak bo objął mnie ramieniem i lekko pociągnął w swoją stronę w wyniku czego leżałam głowoą na jego kolanach.Nasze dłonie wciąż były ze sobą splecione i chyba żadne z nas nie miało zamiaru tego zmieniac.Harry przyglądał mi się uważnie.Ja lekko przymknęłam powieki by na chwilkę odpocząc,ale poczułam czyjeś wargi przy moim czole.Wnioskując po zapachu perfum to był loczek.Uśmiechnęłam się lekko a następnie usłyszałąm jego cichy szept:
-Śpij dobrze...-nawet nie spostrzegłam a zasnęłam.Obudziłam się w jakimś dużym pokoju.Jako że już raz byłam u chłopaków w Londynie ale był tylko Lou zrozumiałam że znajduję się w "moim" pokoju.Wstałam z łóżka i wyszłam z pomieszczenia.Zeszłam po schodach i znalazłam się w salonie.Na kanapie siedziała całą 5 chłopaków.
-Dziękuję-powiedziałam cicho do Harry'ego,a następnie usiadłam obok loczka.
-Nie ma za co-odpowiedział i odgarnął jeden z kosmyków moich włosów za ucho.Moja reakcją było lekkie zarumienienie się które chłopak zauważył i się uśmiechnął ukazując dołeczki.Dlaczego moje ciało i umysł tak reagowało na jego dotyk,głos,gest?Odwróciłam speszona wzrok by następnie wstac z dużej kanapy w kształcie litery "L" i skierowac swoje kroki do kuchni.Usiadłam przy stole i oparłam głowę o blat stołu.
-Dlaczego moje życie jest takie popaprane-znów tego samego dnia mruknęłam do siebie.Ale zamiast udzielic sobie odpowiedzi "mentalnej" uzyskałam całkiem realną i to nie należącą do mnie.
-Napewno nie aż tak-rozpoznałam w głosie irlandzki akcent.Podniosłam głowę i zobaczyłam blondyna siedzącego obok.
-Skąd możesz wiedziec.Nie znasz mnie i mojego życia.
-Może i nie,ale za to wiem o tobie coś czego ty nie chcesz dopuścic do siebie-uśmiechnął się cwanie.
-To i tak chyba nic w porównaniu z tym co przeżywam teraz...-westchnęłam cicho a on poklepał mnie lekko po ramieniu.
-Mi możesz powiedziec wszystko-oznajmił a ja przez chwilę chciałam mu wyjawic całą prawdę o mnie.Ale na szczęście przez chwilę bo tak szybko jak ta myśl przyszła tak szybko ją odgoniłam.-A i Hazz mówi że jeżeli będziesz gotowa i jeszcze chciała kiedyś z nim iśc do tego wesołego miasteczka to masz mu od razu powiedziec.
-Dobrze ale na razie nie jestem gotowa wam tego powiedziec...a co do Styles'a to przekaż mu że zgoda -odpowiedziałam a on z lekkim uśmiechem wstał z miejsca obok i wyszedł.

sobota, 15 lutego 2014

ROZDZIAŁ 1

Witajcie...zebrałam się w sobie i napisałam jak najszybciej.Nie napisałam bohaterów.Bo oni są oczywiści bo tu będzie opowiadanie o One Direction.A jeśli nie wiecie jak wygląda główna bohaterka to popatrzcie na tło bloga.Wiem że trochę przesłodzony i szybko się akcja rozgrywa ale uwierzcie mi że to jest celowo bo potem...w następnych rozdziałach się dowiecie co będzie potem.Pokazujcie mojego bloga przyjaciołom.Przepraszam za błędy ale nie działa mi literka "c" (czytaj ci)
                                                             **************
                                                 +OCZAMI NICKI+                                                          
Był jeden z tych cieplejszych letnich dni w Wielkiej Brytanii.Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do mojego pokoju.Przeciągnęłam się na łóżku jak tak zwany kot i wstałam do pozycji siedzącej.Rozejrzałam się po pokoju z lekko przymkniętymi oczami gdyż mój wzrok jeszcze nie przywyknął do jasności tutaj panującej.Powoli zeszłam z łóżka po czym szybko je zaścieliłam.Na sam koniec ułożyłam na poduszce mojego pluszaka którym była zielona żabka.Może i to dziecinne ale nie mogę bez niej normalnie funkcjonowac.Dostałam ją od mojego brata Louis'a na 5 urodziny.Mimo iż mam teraz 18 lat to wciąż kocham tą zabawkę tak samo jak za pierwszym razem co ją ujrzałam.Właśnie Lou...co ja bym zrobiła by był obok.Ale cóż przynajmniej raz na jakiś czas zadzwoni.Tak Lou,moim bratem jest ten Louis Tomlinson z One Direction.Z takimi myślami podeszłam do dużej szafy.Wyjęłam z niej czarną bokserkę,żółtą bejsbolówkę,rurki w tym samym kolorze.Podeszłam do małej toaletki stojącej naprzeciw łóżka.Usiadłam na pufie i szybko rozczesałam włosy by następnie pomalowac rzęsy tuszem.Wstałam z siedziska i chwyciłam moją torbę listonoszkę w szarym kolorze.Zawsze lubiłam ją miec obok bo miałam tam wszystko co może mi byc potrzebne czyli jakieś zeszyty,piórnik,portfel,telefon,klucze do domu,kosmetyczkę,ładowarkę,wodę mineralną i wiele innych mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy.Zakładając ją na ramię wyszłam z mojego pokoju.Stojąc w salonie podeszłam do kominka na którym stało zdjęcie na którym byłam ja z moim bratem.Wtedy wszystkie wspomnienia powróciły.Wesołe i smutne chwile.Każda kłótnia.Przez dłuższy czas przyglądałam się fotografii i odłożyłam ją na wcześniejsze miejsce.Poszłam do kuchni połączonej z salonem gdzie stanęłam przed lodówką.Otwierając ją zdałam sobie sprawę że przecież miałam iśc na zakupy.Zła na siebie ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.Ubrałam czarne convers'e i wyszłam zamykając drzwi na klucz.Powoli szłam przez ulice Doncaster.Po drodze do sklepu natknęłam się na grupę fanek mojego braciszka.Z tego co zrozumiałam to dzisiaj ma on przyjechac z resztą zespołu...ale nie jestem co do tego pewna bo mówiły bardzo szybko i wszystkie na raz.Uśmiechnęłam się do nich w podziękowaniu a następnie wyminęłam je i weszłam do sklepu.Po 15 minutowych zakupach miałam już wszystko co potrzebowałam.Z reklamówkami w rękach postanowiłam powoli wrócic do domu.Nie śpiesząc się byłam przed moim domem po 30 minutach.Zdziwiłam się że w stronę lotniska szło dużo dziewczyn z plakatami One Direction.Widząc je zachciało mi się śmiac.Nie zważając na nie weszłam do mojego domu.Zdjęłam buty i odłożyłam reklamówki w kuchni.Zaczęłam je rozpakowywac gdy usłyszałam dzwonek do drzwi.Westchnęłam przeciągle i ruszyłam do drzwi.Otworzyłam je a tam stał mój brat i jego koledzy...no i miliardy fanek i paparazzi.Wpuściłam ich do środka bez słowa.
-Hej Nicki-powiedział z uśmiechem Louis.I przytuliliśmy się.
-Lou,nie wiesz jak bardzo tęskniłam-powiedziałam cicho a on pocałował mnie w czoło i powiedział:
-Ty tak samo.
-Co tutaj robisz z...-nie skończyłam mówic bo nie wiedziałam jak mam nazwac resztę chłopaków.
-A no tak-powiedział szybko i odsunął się po czym nas sobie przedstawił-A wracając do twojego pytania to...-nie dokończył bo Niall mu przerwał.
-Pojedziesz z nami do Londynu na wakacje...-oznajmił wesoło blondyn.
-No brawo Horan i zepsułeś napięcie-powiedział z sarkazmem Tommo.
-To super-powiedziałam z małym uśmiechem.-Wejdźcie i rozgośccie się a ja przygotuje coś do jedzenia i picia-mówiłam a oni zdjęli budy bo jak to ujęli "nie chcą mi nabrudzic".Weszli za mną do salonu gdzie musiałam ich zostawic bo ktoś musi zrobic jedzenie i coś do picia.Stojąc w kuchni wróciłam do wykonywanej czynności sprzed przyjścia chłopaków.Zrobiłam jakieś kanapki i nalałam napoje.W jednej ręce miałam 4 kubki a w drugiej dwa soki.Zaniosłam napoje po czym przyniosłam wielki talerz z kanapkami.Musiałam zanieśc tylko kubek dla Harry'ego i dla mnie.Ale coś a raczej ktoś mi przeszkodził wchodząc do kuchni.Nie zwracając na to uwagi stanęłam na palcach by dosięgnąc kubków będących na samym końcu szafki.Tsa...nigdy nie byłam wysoka chociaż...Styles'owi byłam do ramienia.Ktoś podszedł do mnie od tyłu i wyjął naczynia których potrzebowałam ale jak to ja niezdarna niechcący wpadłam na tę osobę przez co kubki spadły na podłogę i się roztukły.
-Przepraszam-powiedziałam cicho i kucnęłam by pozbierac większe części zniszczonych naczyń.
-To ja przepraszam,nie powinienem był cię tak straszyc-oznajmił chłopak a gdy podniosłam wzrok napotkałam smutne spojrzenie Harry'ego.-Zostaw ja pozbieram-powiedział kucając naprzeciw mnie.
-Nie trzeba-szepnęłam a on rozejrzał się po kuchni a gdy ujrzał miotłę i łopatkę podszedł,wziął je i wrócił do mnie,by następnie zamieśc pozostałości po kubkach.Gdy wyrzucił je do kosza odstawił przedmioty na poprzednie miejsce i wyciągnął rękę w moją stronę by pomóc mi wstac.
-Dziękuję-powiedziałam stojąc naprzeciwko jego,a on obdarzył mnie jednym z piękniejszych uśmiechów jakie kiedykolwiek widziałam.Podeszłam do tej samej szafki z której wcześniej wyjmowane zostały naczynia a loczek domyślając się co chce zrobic wyjął 2 kubki za mnie.
-To tak na wszelki wypadek-zaśmiał się ukazując przy tym parę słodkich dołeczków.Bez słowa poszliśmy do salonu gdzie siedzieli chłopaki rozmawiając o czymś,ale gdy nas zobaczyli ucichli od razu.Nie byłam pewna ale wydawało się jakby mówili coś o mnie lub loczku...a może naszej dwójce.Nie ważne w końcu i tak się dowiem.Harry usiadł na kanapie obok chłopaków a ja tradycyjnie na moim kochanym wielkim fotelu.
                                                +OCZAMI HARRY'EGO+ 
Gdy przez przypadek zniszczyliśmy te kubki jej zażenowany wzrok był słodki.Od razu gdy ją zobaczyłem uznałem ją za słodką i miłą dziewczynę.Tylko czemu Lou i reszta ucichli gdy weszliśmy do salonu.Oby nie chcieli mnie zeswatac z Nicki jak to zawsze robią gdy dowiedzą się że lubię jakąś dziewczynę.Gdy usiadła na tym fotelu miałem ochotę zrzucic Tomlinsona z miejsca obok mnie by ona usiadła obok.Ale cholera co ja gadam...znam ją od niecałej godziny a już mi odwala.Choc to w końcu nie moja wina że może podkreślam MOŻE coś do niej poczułem.Muszę przestac o tym myślec bo się wykończę.Nie wiedziałem nawet co oni mówią,a tak szczerze to mało mnie to interesowało aż do momentu gdy nie padło moje imie.
-Harry-powiedziała Nicki...ech...sposób w jaki wypowiada moje imie jest muzyką dla mych uszu.
-Yyy...tak?-spytałem,lekko się jąkając.Jeszcze żadna dziewczyna nie działała na mnie tak jak ona.Zawsze byłem pewny siebie a teraz zagubiony i niepewny jak dziecko.
-Odleciałeś na jakieś pięc minut...nad czym tak myślałeś?-zapytała spokojnie nalewając sobie soku pomarańczowego.
-No wiesz...ja...-nie wiedziałem co powiedziec,nie lubię kłamac ludzi a szczególnie tych na których mi zależy ale jeżeli powiem nie dokładnie to to nie będzie kłamstwo.-Nad różnymi rzeczami.
-Na przykład?-pytała dalej jakby wiedziała że kłamie i chciała mnie na tym złapac.Reszta chłopaków spojrzała na mnie wyczekująco a ja w głowie miałem miliardy myśli na raz.
-Nie twoja sprawa-powiedziałem...moment co ja powiedziałem!No to super...brawo Styles.Chłopaki spojrzeli na mnie pytająco a ja miałem chęc zapadnięcia się pod ziemię.Co mnie nakłoniło do takiej odpowiedzi.-Nicki...ja przepraszam,nie wiem co mnie napadło...trochę mnie poniosło-powiedziałem gdy zobaczyłem jej smutną minę.
-Emm...nic nie szkodzi w końcu to nie twoja wina,to ja za bardzo naciskałam.Przecież ty też zasługujesz na chwile prywatności-odpowiedziała siląc się na uśmiech.Brawo JA!Zraniłem dziewczynę o której wtedy myślałem...czy może byc coś gorszego?!
-Nick idź się spakowac bo wylatujemy dzisiaj-powiedział Louis.
-Nie mów do mnie "Nick"-powiedziała do Lou i wstała z miejsca kierując się do swojego pokoju...chyba.Gdy zamknęła za sobą drzwi od razu chłopaki zaczęli mnie wypytywac o moje wcześniejsze zachowanie.
-Co ci odwala?Od kiedy jesteś taki nie miły dla ludzi?-spytał Zayn a ja spuściłem głowę w dół gdyż znając go mogłem się spodziewac zabójczego wzroku mówiącego "JESZCZE RAZ A POŻAŁUJESZ".
-Zrozumcie nie chciałem...po prostu zamyśliłem się o NIEJ i nie chciałem jej tego powiedziec-tłumaczyłem się.
-Ok spoko ale mogłeś powiedziec na przykład że nie chcesz mówic lub coś w tym stylu a nie od razu "nie twoja sprawa"-powiedział z wyrzutem Liam.
-Tak wiem...ale już czasu nie cofnę-oznajmiłem smutno chowając twarz w dłonie.Sekundę później poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu.
-Nic nie szkodzi Harreh ale uważaj na moją siostrę bo dla mnie jest ona najważniejsza.Masz ją traktowac jak królewnę-powiedział Lou a ja podniosłem głowę i spojrzałem na niego pytająco.-Wszyscy wiemy że tak czy siak będziecie razem z moją zgodą czy bez niej...ale ja i tak wolę ze zgodą,więc teraz ci jej udziela ale pamiętaj jeden zły ruch a będziesz miał do czynienia ze mną-powiedział spokojnie podkreślając ostatnie słowa.Ja pokiwałem głową na znak że zrozumiałem i z lekkim już uśmiechem upiłem łyk soku.

piątek, 14 lutego 2014

WITAJCIE

Oto mój któryś tam blog.Nie obiecuję że będzie fajny ale mam nadzieję że tło się podoba.Długo dopracowywałam bloga i powinien by znośny.Z góry przepraszam za ortografię.Jak już mówiłam mam nadzieję że rozdziały się spodobają.Jeśli macie swoje własne blogi piszcie o nich w komentarzach a chętnie je przeczytam i skomentuję.Jeśli czytasz to komentuj bo to mnie motywuje do dalszego pisania.
MÓJ TWITTER:   @_budyniowa_