niedziela, 9 marca 2014

ROZDZIAŁ 2

Witam was...przepraszam że rozdział tak późno bo miał byc już 16 ale miałam kilka pomysłów i nie wiedziałam jak je zrealizowac.A na dodatek miałam małe problemy.Na szczęście mam już pomysł i mam nadzieję że się spodoba.Nie wiem kiedy pojawi się next ale smuci mnie to że tak mało komentujecie i jest was tak mało.Mam nadzieję że to się zmieni.Sorki że taki krótki ale musiałam wreszcie dodac 2 i obiecuję że 3 będzie dłuuugi i pojawi się jak najszybciej
                                                                **************
                                                      +OCZAMI HARRY'EGO+
Siedziałem z chłopakami czekając na Nicki która w tym czasie się pakowała.Myślałem o tym co jej powiedziec gdy wyjdzie ze swojego pokoju.Ciszę panującą między nami przerywał dźwięk telefonu Zayn'a który pisał SMS-y z Perrie.W mojej głowie kłębiły się tysiące a może nawet miliardy myśli na sekundę.W moich rozmyślaniach nie pomagał mi fakt iż Lou patrzył się na mnie jakby miał zamiar odczytac moje zamiary przeproszenia jego siostry.Starałem się byc spokojnym i zachowac resztki zdrowego myślenia ale z sekundy na sekundę,minuty na minutę byłem coraz bardziej poirytowany zachowaniem mojego najlepszego przyjaciela.By odepchnąc od siebie myśl o nim zamiast Nicki zacząłem wystukiwac nogą jakiś spokojny i miarowy rytm.Nawet nie zauważyłem a już minęła godzina a zza drzwi wyjrzał obiekt moich rozmyślań.Z lekkim wahaniem wstałem z kanapy by następnie powoli podejśc do dziewczyny.
-Przepraszam-wyszeptałem patrząc na nią z góry.To że była ode mnie niższa dodawało jej uroku a mnie...hmm sam nie wiem może trochę pewności siebie.
-Już mówiłam że to ja nie powinnam na ciebie...-nie dałem jej dokończyc.Wiem że to nie ładnie przerywac komuś ale nie mogę tego słuchac.
-Wiem,wiem ale zróbmy tak po drodze do Londynu było wesołe miasteczko.Co ty na to żebyśmy tam poszli?-zaproponowałem lekko się uśmiechając.
-Sama nie wiem-oznajmiła niepewnie.Jeden z kosmyków jej brązowych włosów spadł na jej czoło,a ja jak niby nic poprawiłem jej go zakładając go za ucho.Gdy przypadkiem dotknąłem jej czoła ręką podczas odgarniania kosmyka ona lekko drgnęła.Jakby się mnie bała...nie...czego się tu bac?A z resztą,pewno mi się wydawało.
-Nicki proszę zgódź się-powiedział Niall a ja spojrzałem na niego zdziwiony.On odpowiedział mi tylko wielkim uśmiechem.O nie...on chyba nie chce mnie z nią swatac?Nie tym razem mu się nie dam,bo za każdym razem ja cierpię a nie on...chociaż o czym ja gadam.Czemu ja w ogóle uważam że mam u niej jakiekolwiek szanse.
-Ehh...no dobrze-westchnęła a ja w głębi duszy dziękowałem Horan'owi za pomoc.Mimo strachu przed jego pomysłem.Podszedłem do dziewczyny i chwyciłem jej torbę stojącą obok niej by następnie zanieśc ją do samochodu przypominającego limuzynę.Otwarłem bagażnik i ostrożnie schowałem jej rzeczy do niego.Kto wie może ma tam coś ważnego,ale tak czy siak wolę uważac.W tym czasie Liam usiadł za kierownicą,obok niego Zayn,na środku blondyn i Tommo,a z tyłu ja z Nicki.Po chwili ruszyliśmy a brunetka od razu jakby posmutniała.Opierając głowę o szybę przyglądała się obrazom mijanym po drodze.Nie wiem ile się na nią patrzyłem ale ona musiała to wyczuc ponieważ odwróciła głowę w moją stronę.Ja uśmiechnąłem się nieśmiało a ona odwzajemniła gest tylko że jej uśmiech wydawał się byc smutny.
+OCZAMI NICKI+
Siedząc w samochodzie nie mogłam znieśc uczucia że ktoś mnie obserwuje.Odwróciłam głowę a tam zobaczyłam Harry'ego bacznie mi się przyglądającego.Zdziwiłam się gdy lekko się uśmiechnął więc by nie zrobic mu przykrości zrobiłam to samo.Bardzo mnie boli to że muszę byc dla niego nie miła mimo tego że on jest dla mnie bardzo miły.Ale ciągle powtarzam sobie że:"To w końcu dla jego dobra."Tak dobra bo obawiam się że możemy się zaprzyjaźnic a potem gdy odejdę to może tego nie wytrzymac.Staram się nie myślec o jego krzywdzie ale jakoś mi to nie wychodzi.Nie potrafię specjalnie ranic ludzi.To nie w mojej naturze.Może nie powinnam się zgadzac na ten wyjazd?Co jeśli okaże się on wielkim błędem?Jeśli zamiast załatwic kilka spraw z Louis'em to tylko pogorszę swoją sytuację?Co wtedy?No właśnie co...od jakiś dwóch lat moje życie skomplikowało się jeszcze bardziej niż można sobie wyobrazic.Czasem mam ochotę by to wszystko już się skończyło.Nie mam już siły by to dalej ciągnąc ale wciąż to robię ze względu na rodzinę.Nie chciałam iśc z nim do tego wesołego miasteczka...nie miałam ochoty tak byc a szczególnie z Harry'm ale nie chciałam mu zrobic przykrości.Nie że go nie lubię ale nie chcę byśmy się zaprzyjaźnili.On jest dla mnie miły i tego się boję...może powinnam skłamac go i powiedziec że źle się czuję.Tak to chyba dobry pomysł.Ale to może się nie udac bo nie lubię i nie umiem kłamac.I co ja mam zrobic.Może jedznak powiem prawdę...tylko że wtedy mogą się dziwnie zachowywac.DLACZEGO AKURAT JA.
-Harry...-szepnęłam do niego.
-Tak?-spytał również szepcząc.W tym momencie zrozumiałam że nie mogę go kłamac.
-Chodzi o to że...już z resztą nic-powiedziałam a on spojrzał na mnie zdziwiony.Jego wzrok na mnie nie dawał mi spokoju,czułam że jego wzrok przeszywa mnie na wylot...Niks spokojnie to tylko Hazz.Właśnie tylko Hazz,ale czy na pewno "tylko".Przez większośc drogi siedziałam wpatrzona w obrazy mijane za szybą pojazdu.Z zamyślenia wyrwał mnie głos Horanka.
-Zatrzymajmy się pod restauracjom...-oznajmił a reszta mu przytaknęła.-A ty nie chcesz?-spytał odwracając się do tyłu.
-Obojętnie-mruknęłam a Louis spojrzał na mnie pytająco.To aż tak dziwne że nie chcę jeśc?No może trochę ale nie moja wina że źle się czuję.Otwarłam torebkę i wyjęłam z niej małe ciemno niebieskie pudełko z lekami.Wyjęłam jedną tabletkę i połknęłam ją popijając wodą która także była w torebce.Po 20 minutach zatrzymaliśmy się pod przydrożną restauracją.Wysiedliśmy z pojazdu i weszliśmy do staromodnie wyglądającej restauracyjki.Usiedliśmy przy jednym ze stolików a po chwili podeszłą do nas kelnerka.Chłopaki zamówili coś do jedzenia pytając czy na pewno nie chcę ale moja odpowiedź brzmiała : "nie".Gdy zjedli zapłacili i wyszliśmy by następnie znów wsiąśc do samochodu i pojechac.Na szczęście zostało nam jeszcze około 10 km czyli coś koło 30 minut drogi.Jednak pech chciał że podczas dalszej trasy nie za dobrze się czułam.Lou musiał  to zauważyc bo odwrócił się do tyłu.
-Co jest?-zapytał z troską.Uważnie mi się przyglądał a ja myślałam jak mogę odpowiedziec by reszta się nie domyśliła.
-Choroba...-mruknęłam cicho a on posmutniał.Nie chciałam by był smutny bo w końcu to nie jego wina lub problem.
-A ile jeszcze?-pytał dalej...on chyba nie odpuści póki nie wyjaśnię im wszystkiego ze szczegółami.
-Rok bez...ale jeżeli się zgodzę to ona będzie za 2 miesiące i jeśli się uda to do końca.-starałam się tak dobierac słowa by reszta jak najmniej z tego wiedziała.
-O co chodzi?-teraz spytał mulat,no nie jeszcze on?!
-Nie obraź się ale to prywatna sprawa-powiedziałam a on uśmiechnął się ciepło i pokiwał głową na znak że rozumie.Z minuty na minutę głowa bolała mnie coraz bardziej.Starałam się o tym nie myślec ale to nie było takie proste biorąc pod uwagę rozdzierający ból głowy.Przymknęłam powieki mając nadzieję uspokoic swoje myśli i przy okazji ukoic ból..Lecz gdy tylko to zrobiłam w mojej głowie pojawił się obraz Harry'ego.Automatycznie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego.On po chwili odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się lekko.Chciałam odwzajemnic gest ale nie miałam na nic siły.Przyjrzał mi się uważnie jakby wiedział że coś jest nie tak,chwycił moją drobną rękę w swoją dużą dłoń,spojrzeliśmy na nasze ręce a następnie oboje podnieśliśmy wzrok na siebie.W jego oczach widac było radośc i troskę.Pogładził kciukiem moją dłoń ,a jego kąciki ust powędrowały ku górze.W tej chwili miałam wielką chęc przytulenia się do loczka.Mimo iż czułam się lekko niezręcznie gdy on trzymał mnie za rękę to nie zabrałam jej.W pewnym sensie i stopniu podobało mi się to.Styles musiał zobaczyc że jest coś nie tak bo objął mnie ramieniem i lekko pociągnął w swoją stronę w wyniku czego leżałam głowoą na jego kolanach.Nasze dłonie wciąż były ze sobą splecione i chyba żadne z nas nie miało zamiaru tego zmieniac.Harry przyglądał mi się uważnie.Ja lekko przymknęłam powieki by na chwilkę odpocząc,ale poczułam czyjeś wargi przy moim czole.Wnioskując po zapachu perfum to był loczek.Uśmiechnęłam się lekko a następnie usłyszałąm jego cichy szept:
-Śpij dobrze...-nawet nie spostrzegłam a zasnęłam.Obudziłam się w jakimś dużym pokoju.Jako że już raz byłam u chłopaków w Londynie ale był tylko Lou zrozumiałam że znajduję się w "moim" pokoju.Wstałam z łóżka i wyszłam z pomieszczenia.Zeszłam po schodach i znalazłam się w salonie.Na kanapie siedziała całą 5 chłopaków.
-Dziękuję-powiedziałam cicho do Harry'ego,a następnie usiadłam obok loczka.
-Nie ma za co-odpowiedział i odgarnął jeden z kosmyków moich włosów za ucho.Moja reakcją było lekkie zarumienienie się które chłopak zauważył i się uśmiechnął ukazując dołeczki.Dlaczego moje ciało i umysł tak reagowało na jego dotyk,głos,gest?Odwróciłam speszona wzrok by następnie wstac z dużej kanapy w kształcie litery "L" i skierowac swoje kroki do kuchni.Usiadłam przy stole i oparłam głowę o blat stołu.
-Dlaczego moje życie jest takie popaprane-znów tego samego dnia mruknęłam do siebie.Ale zamiast udzielic sobie odpowiedzi "mentalnej" uzyskałam całkiem realną i to nie należącą do mnie.
-Napewno nie aż tak-rozpoznałam w głosie irlandzki akcent.Podniosłam głowę i zobaczyłam blondyna siedzącego obok.
-Skąd możesz wiedziec.Nie znasz mnie i mojego życia.
-Może i nie,ale za to wiem o tobie coś czego ty nie chcesz dopuścic do siebie-uśmiechnął się cwanie.
-To i tak chyba nic w porównaniu z tym co przeżywam teraz...-westchnęłam cicho a on poklepał mnie lekko po ramieniu.
-Mi możesz powiedziec wszystko-oznajmił a ja przez chwilę chciałam mu wyjawic całą prawdę o mnie.Ale na szczęście przez chwilę bo tak szybko jak ta myśl przyszła tak szybko ją odgoniłam.-A i Hazz mówi że jeżeli będziesz gotowa i jeszcze chciała kiedyś z nim iśc do tego wesołego miasteczka to masz mu od razu powiedziec.
-Dobrze ale na razie nie jestem gotowa wam tego powiedziec...a co do Styles'a to przekaż mu że zgoda -odpowiedziałam a on z lekkim uśmiechem wstał z miejsca obok i wyszedł.